Oto typowa orto­pe­dyczna scenka z sezonu nar­ciar­skiego: dzielny pacjent cały rok ciężko pra­cuje sie­dząc za biur­kiem, więc w lecie należy się odpo­czy­nek na leżaczku. Ale po mie­sią­cach sie­dze­nia, prze­ple­cio­nych leże­niem, nacho­dzi ochota na tro­chę ruchu. Czyli zimowe sza­leń­stwo. A że week­endy krót­kie, to szkoda czasu na przy­go­to­wa­nia, więc w pią­tek po pracy do samo­chodu i w góry.

Tam, żeby nie zmar­no­wać cen­nego czasu na stoku, od razy jazda. A potem już bar­dzo typowo: pierw­szy lub ostatni dzień pobytu (czyli jesz­cze nie roz­ru­szany lub już zmę­czony), z pozoru nie­groźny upa­dek i kon­tu­zja kolanka gotowa. Zna­cie?.. My aż za dobrze.

Co roku olbrzy­mia część pacjen­tów, która tra­fia do nas z powodu kon­tu­zji nar­ciar­skich, to osoby które pro­sto ‘’zza biurka’’ jadą pro­sto na stok. Oczy­wi­ście są i tacy, któ­rzy cały rok są aktywni lub spe­cjal­nie przy­go­to­wy­wali się do sezonu, a mimo tego ule­gli kon­tu­zji. Cóż, wypa­dek z defi­ni­cji jest nie­prze­wi­dy­walny i może się zda­rzyć zawsze. Ale ryzyko możemy zmi­ni­ma­li­zo­wać odpo­wied­nio wcze­śniej przy­go­to­wu­jąc się do wyzwa­nia, jakim dla orga­ni­zmu jest kilka godzin dzien­nie jazdy.

Naj­czę­ściej przy­czyną nie­szczęść jest zbyt gwał­towna zmiana spo­sobu życia w sto­sunku do codzien­nej aktyw­no­ści. Duża aktyw­ność, zwłasz­cza wpro­wa­dzona z dnia na dzień, wymaga czasu dla dostosowa­nia się tka­nek. Jeżeli pod­jęta praca będzie zbyt inten­sywna, to jest wysoce praw­do­po­dobne, że doj­dzie do prze­cią­żeń i uszkodzeń. W przy­padku nart są to naj­czę­ściej kolana i odci­nek lędź­wiowy kręgosłupa.

Pew­nym pro­ble­mem jest błędne utoż­sa­mia­nie zmęczo­nych mię­śni („zakwasy”) z bólem pocho­dzą­cym ze sta­wów. Ból mię­śniowy to tak naprawdę mikro­urazy tkanki, które można „roz­ru­szać”, czyli ruchem przy­spie­szyć miej­scowa prze­mianę mate­rii i uła­twić odpro­wa­dze­nie jej szko­dli­wych meta­bo­li­tów. Za to ból sta­wowy jest już sygna­łem ostrze­gaw­czym orga­ni­zmu, który nie daje sobie rady z zaist­niałą sytu­acją, a dal­sze for­so­wa­nie się może dopro­wa­dzić do kontuzji.

Temu wszyst­kiemu możemy zapo­biec przez odpo­wied­nie przy­go­to­wa­nie. Jego dłu­gość i inten­syw­ność będą zale­żeć od stop­nia naszej aktyw­no­ści codzien­nej, wieku i poziomu jazdy na nartach.Naj­prost­sza zasada jest taka: im ktoś star­szy i mniej aktywny na co dzień, tym dłuż­szego tre­ningu będzie potrze­bo­wać. Dążymy do tego, aby prze­sta­wić orga­nizm na wyż­szy poziom aktyw­no­ści i zwięk­szyć wytrzy­ma­łość mięśni.Ponie­waż w sieci aż roi się od pro­gra­mów peł­nych przy­kła­dów ćwi­czeń przy­go­to­wu­ją­cych do nart, aby nie powie­lać poni­żej podamy tylko główne zasady o któ­rych dobrze by było pamiętać.

Wstęp to przy­go­to­wa­nie ogólne, czyli takie, które ma pobu­dzić układ ruchu do adap­ta­cji wysił­ko­wej. Naj­le­piej spraw­dzi się tu dowolny tre­ning aero­bowy — dyna­miczny, ze wzro­stem tętna i przy­spie­sze­niem oddy­cha­nia, dający się kon­ty­nu­ować mini­mum przez 20minut.

Uwaga! jeżeli jest to pierw­sza aktyw­ność fizyczna od bar­dzo dawna, poja­wiły się jakieś nowe scho­rze­nia lub po pro­stu ma się wąt­pli­wo­ści co do swo­jego stanu zdro­wia i wydol­no­ści, dobrze by było wcze­śniej skon­sul­to­wać się z leka­rzem, który być może zleci wyko­na­nie testów wysił­ko­wych przed pod­ję­ciem treningu.

Dobrym pomy­słem na począ­tek wydają się być mar­szo­biegi, Nor­dic Wal­king czy jog­ging, gdyż odby­wają się w pozy­cji pio­no­wej, a więc tej samej w któ­rej potem dojdą obcią­że­nia nar­ciar­skie. Jeżeli koś pre­fe­ruje fit­ness, pły­wa­nie czy taniec to oczy­wi­ście zawsze lepiej jest pod­jąć jaką­kol­wiek aktyw­ność niż żad­nej, choć efekt będzie praw­do­po­dob­nie słabszy. Zasad­ni­czym błę­dem jest wyko­ny­wa­nie tylko i wyłącz­nie przy­sia­dów w ramach przy­go­to­wań, gdyż należy pamię­tać, że jazda na nar­tach to nie tylko praca nóg, ale też rąk i całego tułowia.

Naj­krót­szy moż­liwy okres przy­go­to­waw­czy to jakieś 8 tygo­dni do wyjazdu, z czego pierw­sze 2 powinny sku­piać się na tego rodzaju wysiłku. W kolej­nych doda­jemy do pro­gramu ćwi­cze­nia spe­cy­ficz­nie narciarskie.

Naj­prost­szym ćwi­cze­niem jest przy­ję­cie pozy­cji zjaz­do­wej i utrzy­ma­nie jej przez kilka sekund, stop­niowo wydłu­ża­jąc ten czas. Następ­nie doda­jemy wychy­le­nia w róż­nych kie­run­kach i prze­no­sze­nia cię­żaru z jed­nej nogi na drugą. Ponie­waż pod­łoże zjaz­dowe z zało­że­nia jest śli­skie, wpro­wa­dzamy tre­ning rów­no­wagi: sta­nie na jed­nej nodze, z wyma­chami i mini przy­sia­dami na dru­giej, z zamknię­tymi oczami.

Kolejny ważny ele­ment to tre­ning skocz­no­ściowy. W naj­prost­szej wer­sji wystar­czy kilka minut pod­sko­ków (obu­nóż w róż­nych kie­run­kach, skrzyż­nie, jed­no­nóż itp.), w wer­sji pro­fe­sjo­nal­nej to wyso­kie pod­skoki na/z/przez przeszkodę. Dobrym pomy­słem wydaje się wyko­ny­wa­nie czę­ści ćwi­czeń w butach nar­ciar­skich, co natu­ral­nie zwięk­sza obcią­że­nia i pozwala mak­sy­mal­nie zbli­żyć warunki tre­ningu do natu­ral­nych zjazdowych. Mało kto lubi się roz­cią­gać, ale trzeba wie­dzieć, że twarde, nie­roz­cią­gliwe mię­śnie jest łatwiej nade­rwać. Nale­ża­łoby wpro­wa­dzić stret­ching przy­naj­mniej dla naj­więk­szych grup mię­śnio­wych: czwo­ro­głowy uda, grupa kulszowo-goleniowa, grzbiet.

Jak spraw­dzić czy jeste­śmy już odpo­wied­nio przy­go­to­wani? Naj­pro­ściej byłoby wybrać się na kila godzin na sztuczny stok i prze­ko­nać na wła­snych mię­śniach. Wra­że­nia z takiego pseudo wypadu powinny dać nam bez­po­śred­nią odpo­wiedź czy trzeba jesz­cze popra­co­wać, żeby póź­niej jazda była już tylko przy­jem­no­ścią, a nie aktyw­no­ścią pod­szyta lękiem o moż­liwą kontuzję.

 

Nie zapominaj o przygotowaniu – strzeż się kontuzji!

Prosimy kliknij w przycisk "PRZECHODZĘ DO SERWISU" jeśli zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close